Publicystyka

Zobacz wszystkie
Felieton Be i cacy

Ekokamikadze

Portret Jarosława Koziary.

„Panie Krzysiu, trzeba załatwić:
* wycinki nad Bugiem * mega elektrownia PV w Holi * wieża telefoniczna gdzieś * 3 spalarnie śmieci w Lublinie * 700 drzew do wycinki przez gazowników w Lublinie * biogazownia pod Włodawą * ferma drobiu gdzieś * zagrożone bobry w Czechówce * plany robót przeciwpowodziowych na Bugu i na Wieprzu * kopalnia żwiru * kopalnia torfu * chomiki w wykopie na Orkana * zagrożone łąki powyżej Zalewu * drzewa na osiedlu w Lublinie * drzewa na poboczu drogi wojewódzkiej * koty zamknięte w piwnicy * pestycydy trujące ptaki pod Biłgorajem …

To są, pewnie nie wszystkie, sprawy z ostatnich 3-4 miesięcy, z którymi ktoś się zwracał do mnie osobiście, przeważnie po nazwisku, licząc na przejęcie, ogarnięcie, zaangażowanie. Nie na podpowiedź, inspirację. W niektórych dużo i skutecznie się zadziało siłami czyimiś. W niektórych nic. W co najmniej połowie przypadków dostałem czyjś żal, zawód, ktoś się obraził, ktoś nawsadzał, że „to od czego wy jesteście, firma krzak”. Czasem ktoś uzna za słuszne zużyć swoją energię, żeby ten żal i zawód rozpowszechnić w świecie, że jestem do dupy. I tak rok w rok.
Bez puenty.”

Napisał tak na swojej stronie Fejsbukowej Krzysiek Gorczyca – ekolog, aktywista, społecznik, pracownik Towarzystwa dla Natury i Człowieka. Endemiczny gatunek, jak jego podopieczne chomiki europejskie. Przedstawiciel trzeciego sektora, organizacji pozarządowych, który ponoć coraz bardziej słabuje i ulega zawodowemu wypaleniu. Z podziwem przyglądam się ludziom takim jak on, którym jeszcze się chce, by bronić najsłabszych, bezsilnych przed ekspansją agresywnego biznesu, dla którego mnożenie własnego zysku jest podstawą egzystencji.

Czasy są takie, że w sytuacji zagrożenia nie wiadomo, gdzie szukać pomocy, ratunku. Media uzależnione od swoich sponsorów czy partii politycznych nie zawsze chętnie stają po stronie skrzywdzonych maluczkich, bo nie jest to w interesie ich mocodawcy.

Promocja społeczeństwa obywatelskiego, świadomość współzależności od natury, którą homo sapiens zdemolował w 75% – to winien być współczesny kierunek świadomości „człowieków myślących”. Krzysiek Gorczyca, lubelski Don Kichot od lat walczący z lokalnym, barbarzyńskim biznesem, promotor ekoświadomości, aktywista, któremu się jeszcze chce, zasługuje na wdzięczność i szacunek, a nie na etykietę lewackiego oszołoma, którą tak łatwo przykleić. Mam nadzieję, że sił mu nie zbraknie i uda mu się porwać do współpracy nowe pokolenie świadomych obywateli naszego Koziego Grodu i jego bliskich i dalszych okolic. Czego sobie, Wam i Jemu życzę na ten nowy 2025 rok.

P.S. Onegdaj udało mi się uratować przed wycinką drzewa w Bublu Starym, co lokalny wikary po spotkaniu ze mną spuentował: Panie Koziara, odpier… się Pan od Naszych drzew.

Zobacz także:

Portret Jarosława Koziary.
Ruski mir
Koziara Tararara
Portret Jarosława Koziary.
Buzię widzę w tym tęczu
Koziara Tararara
Portret Jarosława Koziary.
Zgrzyt w Graffiti
Koziara Tararara
Portret Jarosława Koziary.
Muzeum czasu
Koziara Tararara
Portret Jarosława Koziary.
Szoł & Biznes po lubelsku
Koziara Tararara
Portret Jarosława Koziary.
Apetyt na życie pozagrobowe
Koziara Tararara